I
znów przetrwaliśmy kolejny tydzień, zaczął się weekend, a mnie naszło na
rozważania. I dlatego też dziś będzie o alkoholu na sesji. Pić czy nie pić? Oto
jest pytanie. Bo wiecie… każdy z nas, czasem na małe co nieco ochotę.
Zatem
zapraszam do lektury i gorąco zachęcam do komentowania.
No
i właśnie. Zerkamy na zegarek, mamy jeszcze pół godziny do sesji. Pakujemy
Kartę Postaci, bierzemy kostki, świeczki i ołówek, zakładamy buty, ubieramy się
i wychodzimy z domu. Czas ruszać ku kolejnej przygodzie! A po drodze zachodzimy
do sklepu, aby co nieco zakupić na grę.
Bo
jeśli tak, to czy sesja nie zmieni się w posiadówkę czy imprezę z sesją w tle?
Cóż.
Moje podejście jest proste – nie zabraniam. Chociaż gdy zaczynałam (kiedyś, jak
jeszcze uczyłam się w liceum), to nie wyobrażałam sobie, by gracz – a co
dopiero Mistrz Gry – pili na sesji. W końcu nie o to tu chodzi, jak przychodzimy
na sesję, to gramy i już!
Raz
graczom pozwoliłam przynieść sobie piwo na sesję. No i nie był to dobry pomysł.
Bo jak mówi stara łacińska mądrość In vino Veritas, tak po tych kilku piwach z
Graczy wyszła ich prawdziwa natura – podchmielona, wzmocniona i
przekoloryzowana.
I
to wcale nie chodzi o to, że Gracze się upili, co to to nie. Po prostu pewne
więzy puściły i włączył się tryb pięciolatka w krainie słodyczy. Można było
zapomnieć o powadze scen, o podniosłych chwilach i akcjach rodem z legend.
Zwyczajnie nie było już na nie miejsca. Wszystko było jakby na żarty, w
zajazdach wybuchały bójki i spory (rzecz jasna rozpoczynane przez BG), a walka
stała się jedynym sposobem rozwiązywania konfliktów. Klimat padł.
Jednak
z czasem zaczęło się to zmieniać…
Nawet
nie wiem kiedy, temat alkoholu wypłynął przy mojej obecnej drużynie. Chyba na
samym początku, gdy dołączyłam, padło stwierdzenie, czy nie mam nic przeciwko
alko na sesji. Nie miałam. I nagle okazało się, że piwo nie przeszkadza nam w
graniu.
Obecnie
na sesjach nie ma żadnych ograniczeń, ani na ilość, ani na moc alkoholu. Rzecz
jasna, nadal piwko jest w łasce, ale jest gracz, który często przynosi sobie
whisky. Po prostu MG wyszedł z założenia, że każdy zna swoje granice. Z takiego
samego założenia wychodzę obecnie ja.
Nie
zrozumcie mnie źle, nie namawiam was do picia na sesji. Więcej – nastoletnim graczom
wręcz odradzam. Jeszcze zdążycie się napić w swoim życiu, a jakoś to tak jest,
że krew mocniej buzuje i głupsze pomysły przychodzą do głów.
A jeśli ktoś nie zna swych granic i umiaru... cóż, pozostaje rozmowa z takim delikwentem. I jasno postawione zasady. W końcu możemy pić, ale nikt chyba nie chce grać z pijanym ;)
Dobrego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz